W piątkowe popołudnie w Atelier Czerwona pod czujnym okiem Stefci uszyłam na maszynie tę oto kosmetyczkę. Z maszyną miałam do czynienia w dzieciństwie i to z daleka. Od czasu do czasu mama wyciągała wielkie pudło i szyła na maszynie. Z tych sentymentalnych względów stwierdziłam, że oddam się w ręce profesjonalisty i spróbuję swoich sił w tej dziedzinie. Kosmetyczka z ociepliną, dziurką w klapce, zapinana na magnes - spore wyzwanie dla początkujących, ale dałam radę i jestem z siebie (jak rzadko) zadowolona. Doświadczenie ciekawe i zachęcające do dalszych eksperymentów z szyciem. A kosmetyczka od jutra jeździ ze mną do pracy w torebce. Dzięki sporym rozmiarom zmieszczą się wszystkie luzem porozrzucane w torebce szpargały :-) Zadanie na przyszły tydzień - zakup tkaniny na drugą taką kosmetyczkę.
A tu relacja z warsztatów:
https://www.facebook.com/#!/media/set/?set=a.221417878052176.1073741885.158978827629415&type=1
(post z 23.02.2014)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz